Mamy ostatni moment by uratować Polskę przed katastrofą demograficzną
Jeżeli nie wykonamy ogromnej pracy, to niestety większość aktualnie żyjących pokoleń Polaków czeka smutny koniec. Będą umierać jako samotni starcy bez opieki, w rozpadającym się kraju, o ile ten będzie istniał. A problem będzie zwielokrotniony przez załamanie gospodarcze, oraz fakt, że problem dotknie wiele krajów regionu jednocześnie.
Na czym polega problem
- Systemy społeczne państw się załamią, dlatego że opierają się na założeniu, że młodszych (płacących do systemu), jest więcej niż starszych (emerytów). Aktualnie największe liczbowo grupy demograficzne nie dość, że powoli przestają być płatnikami (co samo w sobie by było trudne), to jeszcze stają się biorcami, bo przechodzą na emeryturę. Niestety wygląda, że sytuacja będzie coraz gorsza. Nie wiadomo czy w przyszłości nieliczni pracujący zdołają utrzymać ten system, czy będzie to wymagało od nich płacenia takich podatków i takiego obniżenia poziomu życia, że wyjadą poza Europę, co dodatkowo spotęguje kryzys.
- Kluczowy jest tzw. współczynnik dzietności, czyli średnia liczba dzieci na kobietę. Jeżeli wynosi on poniżej 2.1, to społeczeństwo się starzeje oraz liczba populacji będzie malała. Państwa ze współczynnikiem poniżej 1.4 są w artykułach naukowych określane jako państwa o "ekstremalnie niskim współczynniku dzietności". W przypadku Polski, ostatnie dane z 2024 podają współczynnik dzietności na poziomie 1.12. Jest to wynik katastrofalny i najniższy w EU (te dane za 2024 pochodzą od organizacji Birth Gauge, dlatego że oficjalne dane GUSu będą pewnie dopiero w końcówce 2025; natomiast oficjalne dane GUSu odnośnie roku 2023 przedstawiają równie katastrofalny współczynnik dzietności na poziomie 1.16). Aktualna dzietność Polski jest porównywalna z np. Japonią.
Poniższy wykres przedstawia ile mieszkańcy Danii kontrybuują finansowo do systemu państwowego (lub z niego pobierają), w zależności od ich wieku oraz pochodzenia (objaśnienia osi umieszczamy pod wykresem); autorzy wykresu: The Economist na podstawie danych duńskiego ministerstwa finansów:
Wnioski z powyższego wykresu:
- W późniejszym wieku, obywatel staje się większym obciążeniem finansowym dla systemu niż to, co kontrybuuje obywatel pracujący. Czyli nie ma możliwości, żeby taki system przetrwał, jeżeli będzie więcej potrzebujących opieki niż pracujących.
- O ile grupa o pochodzeniu lokalnym oraz imigranci z Zachodu kontrybuują do systemu dużo, to grupa imigrantów z Bliskiego Wschodu przez całe swoje życie ma kontrybucję ujemną. Pokazuje to, że jakiekolwiek polityki imigracyjne należy robić bardzo rozważnie: bo jak się źle dobierze źródło imigracji, to nie dość, że imigranci nie pomogą, to jeszcze uszczuplą budżet.
Nawet "optymistyczny wariant" GUSu nie jest optymistyczny
... a rzeczywistość jest gorsza niż wariant "pesymistyczny"W swojej ostatniej prognozie z 2023 (link) GUS przedstawia trzy warianty prognozy tego jak będzie zmieniał się współczynnik dzietności w Polsce: wariant niski, średni i wysoki. Cytujemy wykres GUSu poniżej:
Kilka słów komentarza do powyższego wykresu:
- W tej prognozie GUS zakładał, że w scenariuszu pesymistycznym spadniemy do współczynnika 1.21 w roku 2030. Podczas gdy już w latach 2023 i 2024 mieliśmy niższy współczynnik dzietności. Zatem rzeczywistość okazała się być znacznie gorsza niż nawet "pesymistyczny" scenariusz.
- Nawet najbardziej optymistyczny wariant GUSu nie zakłada powrotu współczynnika dzietności do 2.1 (czyli dającego zastępowalność pokoleń i stabilizację struktury demograficznej). A bez osiągnięcia tego współczynnika, system emerytalny i opieki zdrowotnej i gospodarka będą padać.
Upadek systemu może nastąpić szybciej niż się wydaje
Niestety to nie jest tak, że państwo padnie dopiero jak ostatni Polak przejdzie na emeryturę. Może to nastąpić szybciej, dlatego że:
- Mniejsza liczba pracujących spowoduje podniesienie kosztów pracowników w Polsce. Firmy zagraniczne i lokalne widząc to, i widząc sytuację demograficzną (czyli niemal pewność dalszego pogarszania się sytuacji) będą ograniczać inwestycje w Polsce. Spowoduje to mniejszy napływ kapitału do Polski i mniejsze wpływy z podatków. Niestety nie pomaga w tym fakt, że mamy również jedne z najwyższych kosztów energii dla firm na świecie.
- Rosnąca liczba emerytów spowoduje wyższe koszty dla budżetu (wypłacanie emerytur + opieka zdrowotna, przypominamy duński wykres cytowany wyżej). To z kolei zapewne spowoduje podnoszenie podatków. Wyższe podatki będą obniżały atrakcyjność Polski jako miejsca do zakładania firmy i pracowania. To może spowodować błędne koło: Firmy i pracownicy będą uciekać, a państwo będzie coraz bardziej podnosić podatki tym, którzy zostali (tym samym zachęcając kolejnych do wyjazdu).
- Rynki finansowe widząc tę sytuację, będą wymagały od Polski płacenia wyższego oprocentowania za obligacje, bo będziemy mniej wiarygodnym pożyczkobiorcą. Spowoduje to kolejne uszczuplenie budżetu i zapewne kolejny bodziec do jeszcze większego obkładania obywateli podatkami.
- Sytuacji nie ułatwi fakt, że w systemie demokratycznym wygrywać będzie największa grupa wyborców, czyli osoby starsze, których opieka będzie wymagała podnoszenia obciążeń gospodarce. To nie jest zarzut wobec demokracji ani osób starszych, to zjawisko będzie zrozumiałe, ale będzie dodatkowo uderzało w gospodarkę.
- Może dojść do sytuacji nagłego krachu (znacznie szybszego niż ekstrapolacja dotychczasowych trendów), bo po prostu każdy, kto będzie w stanie, będzie uciekał z Polski, by nie łożyć na padający system emerytalny i zdrowotny.
Problem dotyczy wielu krajów jednocześnie
Na tej stronie można zobaczyć, jak zmieniał się współczynnik dzietności w różnych krajach w latach 1950 - 2023 (należy suwakiem pod mapą wybrać rok). Pokazuje to w jak kiepskiej sytuacji jesteśmy, oraz pokazuje, że problem dotyczy praktycznie całej Europy, wielu krajów Azji (w tym bardzo mocno Chin) i wielu krajów obu Ameryk.
Zgodnie z danymi podawanymi przez ONZ (przez UNPD - UN Population Division), Azja Wschodnia jako całość zaczęła się depopulować w 2021. Azja południowo-wschodnia w 2018 (nawet wiele biednych krajów tego regionu ma już dzietność poniżej 2.1). Ameryka południowa + kraje karaibskie również mają dzietność poniżej zastępowalności pokoleń. Nawet sporo krajów muzułmańskich ma dzietność poniżej zastępowalności (np. Iran, Tunezja, Turcja). Według UNPD, Europa w 2019 osiągnęła szczyt swojej populacji i od tego roku jej populacja maleje i będzie maleć. Co ciekawe, sytuacja USA nie wygląda aż tak tragicznie jak np. nasza: mają współczynnik dzietności 1.6 oraz duży napływ imigrantów, co powoduje, że populacja będzie tam rosła jeszcze przez wiele dekad. Jedyny znaczny rejon z wysoką dzietnością to aktualnie Afryka subsaharyjska (współczynnik 4.3).
Wnioski płynące z tego, że problem dotyka wielu krajów:
- Jest to problem bardzo trudny i rozwiązanie go będzie wymagało zdecydowanych działań.
- Jako, że wszystkie kraje naszego regionu mają i będą miały ten problem, to może się okazać, że trzeba będzie z nimi konkurować o rozwiązania (np. konkurować o wartościowych imigrantów, albo konkurować stwarzaniem warunków dla przemysłu i inwestycji itd.).
- Prawdopodobnie wiele krajów sobie nie poradzi z tym kryzysem i dojdzie w nich do jakiegoś rodzaju zapaści i ucieczki produktywnych uczestników gospodarki. Należy uniknąć bycia w tej grupie i starać się być w grupie państw, do których życie gospodarcze ucieknie z państw "przegranych" na zmianach demograficznych. Niestety, póki co, nie jesteśmy dobrze pod to spozycjonowani (jedna z najniższych dzietności w EU, jedne z najwyższych kosztów energii dla firm na świecie, bałagan w systemie podatkowym, niska jakość prawa itd.).
Świat jaki znamy jeszcze nie mierzył się z takim problemem
- Ostatni raz kiedy nastąpiła wyraźna depopulacja świata rozwiniętego, miał miejsce w 14. wieku, kiedy Europa została zdziesiątkowana przez epidemię Czarnej Śmierci.
- Aktualnie istniejące systemy społeczne, gospodarcze oraz polityczne nigdy nie doświadczyły sytuacji długotrwale i wyraźnie kurczącej się populacji.
- Zatem wchodzimy na nieznane wody i wymaga to od polityków i społeczeństwa bardzo zdecydowanych i kreatywnych działań.
Warto podjąć walkę nawet jeśli nie osiągniemy współczynnika dzietności 2.1
Nawet jeżeli nie uda się uzyskać zastępowalności pokoleń, to warto choćby opóźnić padnięcie systemu o 20 lat w porównaniu do reszty Europy.
Dlatego, że katastrofa w innych krajach ostro zmotywuje Polskę do działania i będziemy widzieli jakie metody (rozpaczliwie) stosowały inne kraje i co
się sprawdziło, a co nie.
Dodatkowo kraj, który jak najdłużej pozostanie atrakcyjny do mieszkania, spowoduje "wyssanie" produktywnych uczestników gospodarki i kapitału z krajów upadających. Jest to realna szansa, którą należy wykorzystać. Jak najdłuższe utrzymanie zdrowej gospodarki może spowodować, że łatwiej będzie przejść przez kryzys demograficzny (kosztem krajów, z których pracownicy uciekną i które zamienią się w rzadko zamieszkane pustkowia z samymi emerytami).
Odnośnie argumentu, że "AI i roboty będą na nas pracować"
Niestety niekoniecznie, bo:
- AI nie przyjdzie do Twojego domu wczołgać się pod zlew i naprawić cieknącą rurę. Nie przyjdzie zamontować Ci w domu klimatyzację. To samo z masą innych manualnych prac (głównie prac o charakterze mocno indywidualnym lub manualnie trudnym dla maszyn).
- Rozwój automatyzacji może dodatkowo powodować, że zagraniczne montownie się wyniosą z Polski. Bo jeżeli będzie można mieć automatyczną fabrykę, to po co mieć ją w Polsce (kraju gdzie koszty energii dla biznesu są jednymi z najwyższych na świecie) jak można mieć u siebie. A niestety większa jest szansa na zautomatyzowanie montowni (bo fabryka jest całkowicie kontrolowanym środowiskiem i można wszystko zaprojektować pod maksymalną automatyzację), niż zrobienie robota mającego realizować różne prace w świecie zewnętrznym, który miałby "pracować na nasz dobrobyt".
- Nikt tego AI i robotów nie będzie dostarczał charytatywnie. Czyli nawet jak będą jakieś rozwiązania jakkolwiek pomocne, to będzie trzeba o nie konkurować finansowo z co najmniej całą Europą (a tak naprawdę jeszcze sporą częścią Azji). I to niestety tyczy się również każdego innego rozwiązania, które mogłoby być "wyprodukowane" lub sprowadzone z zewnątrz.
Odnośnie argumentu, że "Japonia jest społeczeństwem bardziej zestarzałym od nas, a jakoś funkcjonuje"
Tak, ale przypadek Japonii ma dwie bardzo istotne różnice w porównaniu do Polski:
- Japonia zestarzała się w czasie, kiedy reszta świata była jeszcze młoda. Pozwoliło im to umieszczać montownie swoich produktów w krajach z tanim pracownikiem, a projektowanie i badania trzymali u siebie. Będzie to znacznie trudniejsze do osiągnięcia w sytuacji, w której cały świat poza Afryką będzie już "stary". Zarówno jeśli chodzi o budowanie montowni jak i szukanie chętnych na jej produkty.
- Japonia posiada firmy - giganty eksportowe - które świetnie sobie radzą na świecie (w tym na rynkach wschodzących) i ściągają ogromny kapitał do kraju: Toyota, Sony, Mitsubishi, Suzuki i wiele innych firm. Polska niestety takich firm nie posiada.
Dodatkowo:
- Pomimo, że Japonia "jakoś funkcjonuje" to efekty zestarzałego społeczeństwa mocno tam już doskwierają.
- Nasz współczynnik dzietności już jest bardzo zbliżony do japońskiego. Pokazuje to, w jak złej sytuacji jesteśmy.
Odnośnie argumentu, że "najwyżej na starość wyjedziemy na emeryturę do innego, tańszego kraju"
Niestety niekoniecznie będzie to realne rozwiązanie, bo:
- Ten kryzys dotknie wielu państw i będzie ogromna rzesza starców w takiej sytuacji, co będzie ograniczało pole manewru oraz państwa "przyjmujące" mogą robić to niechętnie lub wymagać dużych opłat.
- Jeżeli gospodarka Polski się załamie to przestanie ona wypłacać emerytury wystarczające na utrzymanie się za granicą.
- Tacy "przyjezdni emeryci" będą maksymalnie wykorzystywani finansowo, a jak pieniądze się im skończą, to zostaną zostawieni sami sobie lub zasugeruje im się eutanazję.
Odnośnie argumentu, "no i co z tego, że kiedyś będzie nas ileś milionów mniej"
Z samego faktu zmniejszenia się liczby populacji - prawie nic. I skupianie się wyłącznie na całkowitej liczbie populacji to spłycanie i omijanie problemu. Bo problem polega nie na samym spadku liczby ludności, a na zmianie struktury społeczeństwa (więcej starszych osób wymagających opieki niż pracujących, co jest nie do udźwignięcia dla aktualnych systemów społecznych i gospodarczych).
Sytuacja wymaga pilnych działań - zapraszamy do dalszej lektury tej strony
- Rozwiązania informacyjne - zestaw postaw i przekonań, co do których powinniśmy edukować społeczeństwo i znajomych, żeby zacząć poprawiać sytuację demograficzną
- Rozwiązania materialne - "konkretne" zmiany, jakie powinniśmy wprowadzić w państwie w celu walki z katastrofą demograficzną
- Inne konieczne działania - działania niezwiązane bezpośrednio z podnoszeniem dzietności, ale niezbędne w nowych warunkach globalnego spadku populacji i starzenia się społeczeństw
- Co możesz zrobić - jakie działania możesz teraz osobiście podjąć, żeby pomóc sprawie (i przy okazji sobie, bo skorzystasz na tym, że Polska nie padnie demograficznie)